Palenie mokrym drewnem jest zaprzeczeniem wszystkich korzyści płynących ze stosowania tego opału. Spalanie w kominku zbyt wilgotnych polan niesie ze sobą poważne konsekwencje – wraz z szkodliwym dla zdrowia dymem ulatuje sporo pieniędzy… W jaki sposób? Przeczytaj, co powoduje palenie mokrym drewnem i przekonaj się, jak bardzo sobie szkodzisz!
Drewno do pieca, a pieniądze w komin
Palenie mokrym drewnem znacznie obniża wartość energetyczną tego surowca. Dzieje się tak, ponieważ o tym, ile ciepła wytworzy się podczas spalania jednego polana, decyduje w dużym stopniu poziom jego wilgotności. Wraz ze wzrostem wody w drewnie, zmniejsza się jego wartość opałowa. Ponieważ w trakcie palenia mokrym drewnem wiele energii marnuje się na osuszanie zbyt wilgotnych polan. Każdy, kto stosował tego typu praktyki doskonale wie, że mokre szczapy drewna świszczą i gwiżdżą odparowują nadmiar wody, która skrapla się na ich powierzchni. Dlatego też spalanie świeżego drewna po prostu się nie opłaca. Uzyskiwane z takiego paliwa ciepło, które z założenia ma służyć do ogrzania domu, spożytkowane jest w zupełnie innym celu. Poza tym, im bardziej mokry opał, tym niższa temperatura w palenisku. W rezultacie, aby wystarczająco ogrzać pomieszczenie, dokłada się więcej opału niż tak naprawdę potrzeba, przez co najzwyczajniej puszcza się pieniądze z dymem…
Zatkany komin
Jednak nieekonomiczny wymiar palenia mokrym drewnem to nie tylko obniżona wartość energetyczna opału. To także szkodliwa eksploatacja instalacji grzewczej zmierzająca ku skróceniu jej żywotności. Po pierwsze, podczas palenia mokrym drewnem w kominku panuje stosunkowo niska temperatura, sprzyjająca tworzeniu się dymu i sadzy. A kiedy ta łączy się z cząstkami wody, wytwarza się kreozot – maź smolista, która osadza się na ściankach komina, penetruje jego zaprawę i przebija na zewnątrz w postaci wykwitów. W przypadku długotrwałego praktykowania niewłaściwych technik spalania drewna, komin może zabrudzić się do tego stopnia, że stanie się niedrożny. Zapchanie przewodu kominowego rodzi problemy z ciągiem i utrudnia rozpalenie w kominku, ale co gorsze, niesie niebezpieczeństwo zatrucia spalinami. Dlatego nie wolno go bagatelizować, ale niezwłocznie udrożnić, czyli zatrudnić kominiarza.
Po drugie, skraplająca się z mokrych polan woda osiada na ściankach komina i może spowodować ich zawilgotnienie. Co więcej, takie “spocone” palenisko nie pracuje prawidłowo, nie reaguje odpowiednio na radykalne zmiany temperatur, a w efekcie zaczyna pękać i tworzyć szczeliny, będące ujściem spalin. Wówczas palenisko wymaga uszczelnienia, a niekiedy niestety całkowitej wymiany…
Zdrowie i środowisko
Chyba najważniejszą ze wszystkich konsekwencji palenia mokrym drewnem jest zatruwanie środowiska i nas samych. Winą nieprawidłowych technik spalania jest powstanie dymu, zawierającego niedopalone lotne smoły, które zanieczyszczają powietrze szkodliwymi pyłami i rakotwórczymi substancjami smolistymi:
– drobinki sadzy i lotnego popiołu, które bez trudu przedostają się do układu oddechowego i wywołują np. przewlekły kaszel, a nawet stają się czynnikiem chorobotwórczym, odpowiedzialnym np. za pylicę;
– benzo-a-piren, czyli jedna z najbardziej toksycznych substancji smogu, jest kancerogenna, upośledza układ immunologiczny, może uszkadzać wątrobę, a także negatywnie wpływać na płodność;
– tlenki azotu, to najgroźniejsze związki zatruwają atmosferę i jedne z najbardziej szkodliwych dla ludzkiego zdrowia. Tlenki azotu szkodzą podwójnie: bezpośrednio, bowiem w wyniku ich wdychania zwiększa się prawdopodobieństwo wystąpienia astmy oskrzelowej, przewlekłej obturacyjnej choroby płuc czy też chorób nowotworowych, oraz pośrednio, gdyż tworzą w glebie związki kancerogenne, które mogą przenikać do żywności.
A jeśli powyższe argumenty są dla kogoś niewystarczające, może przekona go fakt, że 01 listopada 2018 roku weszło w życie rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji, nadające prawa strażnikom miejskim do nakładania kar pieniężnych za palenie niedozwolonymi substancjami i mokrym drewnem, którego wilgotność przekracza 20%. Mandat może wynieść nawet 500 zł. Jednak zamiast straszyć, lepiej uświadamiać, że istnieje coś takiego, jak kultura spalania, która wymaga stosowania do opału odpowiednio wysuszonego drewna, dającego ciepło i przyjemną atmosferę, zamiast kłębów dymu i zanieczyszczonego powietrza.